Nigdy nie wiadomo kiedy życie wystawi nas i nasze refleksologiczne umiejętności oraz opanowanie, które jest niezbędne przy udzielaniu pierwszej pomocy, na kolejną próbę.
Tym razem był to zupełnie obcy człowiek, przypadkowo spotkany na wycieczce. Zasłabł prawie na moich oczach. Zdążył jeszcze wyszeptać, że ma problemy z sercem.
Niewiele myśląc zadzwoniłam po pogotowie i zabrałam się do pracy. Wiedziałam, że dużo ode mnie zależy, ponieważ pogotowie miało spory kawałek drogi do przebycia. Zaczęłam od lewej stopy. Można by zadać pytanie, dlaczego nie od lewej dłoni, przecież jest łatwiej dostępna? Odpowiedź jest prosta. Na stopach łatwiej jest zlokalizować właściwe refleksy. Szukałam konkretnych punktów, ponieważ nie byłam nowicjuszką w ratowaniu przy problemach sercowych. Miałam więc wypróbowaną wcześniej, skuteczną taktykę działania.
Najpierw pracowałam na refleksach nadnerczy, serca i przepony na lewej stopie, a następnie na prawej. I tak na przemian. Nie wiem ile czasu to trwało, ale w końcu mężczyzna odzyskał przytomność i można było nawiązać z nim kontakt. Po odzyskaniu świadomości dostał do wypicia wodę, a do zjedzenia kawałek czekolady. Czuł się znacznie lepiej, ale pieczenie w klatce piersiowej (okolice mostka) nie chciało ustąpić. Ponieważ pogotowia nadal nie było, poza wymienionymi powyżej refleksami, pracowałam na odpowiednikach jelit i całego obszaru pomiędzy przeponą a miednicą. Kręgosłup został również rozpracowany. W końcu puściły napięcia w jamie brzusznej, a dyskomfort w klatce piersiowej znacznie się zmniejszył. Pracowaliśmy aż przyjechało pogotowie. Do tego czasu mężczyzna odzyskał już nawet rumieńce na twarzy.
Jak się dużo później okazało był to zawał serca i w szpitalu lekarze zastanawiali się, jak udało mu się go przeżyć. Zupełnie nikt nie zwracał uwagi na opowiadanie o „masażu stóp”, który został wykonany zanim dotarła pomoc medyczna.
Podobnie było z moim kolegą, którego historię opisałam w artykule pt. „Historia jednych wakacji”.
Wiele razy już mówiłam, ale powtórzę jeszcze raz: umiejętności refleksologa są nie do przecenienia i nigdy nie wiadomo kiedy pojawi się kolejna sytuacja do sprawdzenia ich w praktyce.
dyplomowany refleksolog Urszula Mazurkiewicz