Wylew krwi do mózgu

Wydarzyło się to w Święta Bożego Narodzenia.

Choinka_BozonarodzeniowaW pierwszy dzień świąt moja mama złamała prawą rękę powyżej nadgarstka w obu kościach, promieniową z przesunięciem o całą grubość kości, łokciowa była na szczęście tylko złamana.

Oczywiście nie miałam czasu na świętowanie, były wizyty na ostrym dyżurze, żeby poskładać połamane kości i włożyć rękę w gips (jednego dnia). Ale najważniejsze działo się dnia następnego. Od rana moja mama narzekała na ucisk i pulsowanie w lewej skroni. Ponieważ złamana ręka puchła i bolała, to jako refleksolog pracowałam na jej stopie i piszczeli odpowiadającej za uszkodzoną rękę. Co jakiś czas pracowałam również na opuszkach palców, które były bardzo opuchnięte. Jednak efektów pracy nie było widać. Zmierzyliśmy ciśnienie. Było wysokie – 165/105. Pracowałam dalej, ale cały czas bez większych rezultatów. Ciśnienia nadal rosło. W pewnym momencie moja mama chciała coś powiedzieć i mimo usilnych starań nie mogła wyartykułować swojej potrzeby. Ciśnienie w tym momencie wynosiło 205/140. Niewiele myśląc nakłułam prawy opuszek dużego palca u nogi około 2 mm od paznokcia. Nawet nie musiałam pracować nad wypływem krwi. Krew po prostu trysnęła, ale oczywiście pracowałam dopóki krew wypływała. Sporo to trwało, aż wreszcie przestała lecieć. Z mamą można już wtedy było nawiązać kontakt. Mimo to, powtórzyłam nakłucia na lewym dużym palcu u nogi. Ale tu musiałam się mocno napracować, żeby cokolwiek wycisnąć z palca. W tym momencie ciśnienie wynosiło 157/87. Uspokoiliśmy się na chwile. Masowałam odpowiednie miejsca na stopach mamy, ale gdy ciśnienie krwi znów zaczęło się podnosić, pojechaliśmy do szpitala. W szpitalu okazało się, że ciśnienie, które w momencie wychodzenia z domu wynosiło 165/95, w momencie dostania się do lekarza (po upływie ok. 4 godzin) nadal wynosiło 165/95. Ustaliło się. Po zrobieniu badań, miedzy innymi tomografii komputerowej mózgu i kontaktu z neurologiem, okazało się, że w mózgu nie nastąpiły żadne niekorzystne zmiany. Na szczęście. Czyżbym uratowała mamę przed wylewem? Wygląda na to, że tak.

Zastosowana tu metoda nakłuwania opuszków palców, czy to stóp czy to dłoni, około 2 mm od paznokcia, jest bardzo skuteczna w celu obniżania ciśnienia krwi, ale jak widać na opisanym przypadku nie tylko. W ten sposób można również uratować poszkodowaną osobę przed wylewem krwi do mózgu lub jego pogłębieniem w skutek pękania kolejnych nabrzmiałych naczyń krwionośnych w czasie transportu do szpitala. Można więc, przynajmniej w jakimś stopniu, ustrzec daną osobę przed częściowym lub całkowitym paraliżem, albo przed innymi nieprzyjemnymi konsekwencjami wylewu krwi do mózgu. W przypadku mojej mamy wystarczyło nakłucie na jednym z dużych palców u nogi.

Prawidłowe przeprowadzenie tej metody polega na wykonaniu po 3 nakłucia na każdym z opuszków palców rąk i nóg około 2 mm od paznokcia, a następnie wyciśnięciu całej cieknącej z nich krwi. Aby zwiększyć pozytywne efekty wskazane jest również masowanie płatków obu uszu, w których również znajdują się refleksy głowy. Oczywiście wykonanie tych czynności nie zastępuje wizyty w szpitalu czy u lekarza. Zmniejsza jedynie negatywne skutki wylewu krwi do mózgu.

Ponadto warto wiedzieć, że zabiegi refleksologii są bardzo skuteczne w usprawnianiu osób po przebytych udarach zarówno niedokrwiennych jak i wylewach krwi. Pracując z chorymi po udarach wykonując im zabiegi refleksologii często uzyskujemy bardzo pozytywne efekty polegające np. na: wybudzeniu ze śpiączki, zmniejszeniu paraliżu lub jego usunięciu.

Jednak musimy wiedzieć, że praca w takim przypadku wymaga systematyczności, cierpliwości, zaangażowania i współpracy chorego, jego opiekunów czy rodziny z refleksologiem, a czas rekonwalescencji może być długi.

Mam nadzieję, że opisana powyżej metoda nigdy nie będzie Ci potrzebna, ale jak to się mówi, wiedzy nigdy za wiele.

dyplomowany refleksolog Urszula Mazurkiewicz

Komentowanie jest wyłączone.