Refleksologia stóp

refleksologia-stopZabieg refleksologii stóp na pierwszy rzut oka przypomina masaż, chociaż z typowym masażem nie ma nic wspólnego. Pracujemy kciukami i palcami chodząc ruchem gąsienicy po całych powierzchniach stóp aż do kostek w stawach skokowych nie omijając żadnej ich części. Rozpoczynamy od technik relaksu a następnie pracujemy na palcach, spodzie stopy, obu bokach i wierzchu aż do kostek nie omijając żadnego obszaru oczywiście na obu stopach po kolei. Miejsca obolałe, opuchnięte, stwardniałe wymagają dłuższego rozpracowywania. Kończymy dodatkowym uaktywnieniem refleksów organów odpowiadających za funkcje życiowe organizmu oraz ponownie technikami relaksu.

Warto wiedzieć, że zanim pojawi się konkretna choroba w organizmie, najpierw otrzymujemy sygnały w postaci bólu (pojawia się on dużo wcześniej – od paru miesięcy do paru lat) w refleksach odpowiadających pracującym nieprawidłowo częściom ciała. Na ogół, jest on niewyczuwalny dopóki przez przypadek nie naciśniemy konkretnego punktu na stopie. Jeżeli zignorujemy te oznaki i nie przedsieweźmiemy żadnych kroków, ból ten będzie nam towarzyszył nadal, tak samo niewyczuwalny (dopóki nie naciśniemy „tu i tam” na stopie), ale choroba w ciele będzie się rozwijać, aż do momentu, gdy i ból i konkretna choroba będą istniały równolegle. Następny etap jest taki, że ciało ciężko choruje a bólu w stopach już nie ma. Wtedy, chcąc ulżyć schorowanemu ciału, najpierw musimy ściągnąć ból do stóp a następnie pracować nad jego usunięciem. W momencie, gdy to osiągniemy można powiedzieć, że z tym problemem uporaliśmy się.

Należy jednak pamiętać, że choroba fizyczna ma podłoże psychiczne, i że wraz z usuwaniem choroby potrzebne są również zmiany w naszym życiu. Trudno mi powiedzieć na odległość czy jest to problem żywienia czy może podejścia do życia (np. do konkretnej osoby), ale zmiany te są na pewno potrzebne. W przeciwnym razie należy spodziewać się, że wcześniej czy później choroba powróci.

Co do zabiegu refleksologii na stopach jest potrzebne – niewiele, a mianowicie:

  • refleksologia_st__p_1– własna osoba z czystymi stopami z obciętymi paznokciami,
  • – czas około godziny bez patrzenia na zegarek i liczenia w duchu minut pozostałych jeszcze do wyjścia (bo coś tam mam jeszcze do załatwienia),
  • – otwartość na wrażenia mogące towarzyszyć zabiegowi,
  • – świadoma decyzja, że naprawdę chcę być zdrowy/a.

Dobrze, aby wszystkie ww. punkty zostały spełnione, ponieważ niespełnienie któregoś z nich zupełnie nie zamierzenie może spowodować blokadę w przepływie energii w organizmie, niewyczuwalną przez osobę zainteresowaną, ale powodującą niepotrzebnie dodatkowe obciążenie dla organizmu i dodatkową pracę dla refleksologa polegającą na jej usunięciu. Dlatego też, na zabieg przychodzimy ze swoimi problemami zdrowotnymi fizycznymi lub psychicznymi, ale wolni od presji czasu i otwarci na to, co zabieg przyniesie. Siadamy na fotelu lub kładziemy na łóżku i poddajemy się swego rodzaju masażowi stóp.

Zabiegi refleksologii stóp są swego rodzaju „nieprawdopodobnymi uzdrowieniami”. Bo któż by mógł przypuszczać, że swego rodzaju masaż na stopach (a tak to wygląda) może spowodować rozpuszczenie kamieni w nerkach, czy wyregulowanie ciśnienia krwi, czy może usunąć dokuczający od dawna niedowład nogi po przebytym zapaleniu rwy kulszowej albo uratować życie osobie, która w trakcie dalekiej podróży dostała zawału serca, a tak się dzieje.

A oto przypadek z własnego podwórka i pierwszy szokujący dla mnie efekt, jako, że dopiero uczyłam się pracy palcami na stopach. Miałam kiedyś w zamierzchłych czasach wypadek, po którym pozostał mi nierozwiązywalny problem zdrowotny, do którego się z resztą przyzwyczaiłam. Było to ciśnienie krwi wynoszące najczęściej 105/95 mm Hg czasami tylko 110/95 mm Hg. Nadciśnienie rozkurczowe oraz zbyt mała różnica między ciśnieniami towarzyszyła mi prawie przez 20 lat. Wyobraźcie sobie, jakie było moje zaskoczenie, kiedy po trzech zabiegach wykonanych na moich stopach przeze mnie samą (praca palców była jeszcze mocno nieudolna) i zmierzeniu ciśnienia, okazało się, że wynosi ono 100/60 mm Hg. W pierwszym momencie pomyślałam „ciśnieniomierz się popsuł”, ale kolejne pomiary na innych ciśnieniomierzach potwierdziły wcześniejszy werdykt i w taki oto sposób moje ciśnienie szokujące dotychczas lekarzy medycyny przeszło do historii. Ja natomiast, miałam namacalny dowód na to, jak nierozwiązywalne problemy zdrowotne innymi czy to konwencjonalnymi czy niekonwencjonalnymi metodami leczenia rozwiązuje refleksologia.

Swego czasu miałam pacjentkę czterdziesto-paro letnią z cukrzycą spowodowaną otyłością, która miała od szesnastego roku życia problemy z kręgosłupem. Problemy te przedstawiały się następująco: przez jakiś czas kręgosłup pracował prawidłowo, czasami tylko pobolewał. Następnie wypadał z niego dysk a ona lądowała w łóżku z całkowitą niemożnością poruszania się. Następnie, wizyta u kręgarza, na którą była przywożona a po ustawieniu kręgów samodzielnie wracała do domu. Przez jakiś czas znowu wszystko było dobrze a potem była powtórka sytuacji opisanej powyżej. W międzyczasie miała zapalenie nerwu kulszowego, po którym pozostał niedowład prawej nogi (jak chodziła jakoś to było, ale gdy podbiegała ciągnęła nogę za sobą). O tym dowiedziałam się zresztą dużo później. Jednak podstawowym problem, z którym do mnie przyszła było zupełnie co innego a mianowicie groziło jej wstrzykiwanie insuliny (przyjmowała insulinę w tabletkach). Zabiegibutki_1 robiłyśmy regularnie około dwóch miesięcy. Ich skutkiem było to, że wprawdzie proszki bierze nadal, ale wstrzykiwanie insuliny już jej nie grozi, niedowład prawej nogi pozostały po zapaleniu nerwu kulszowego znikł bezpowrotnie, wizyty u kręgarza stały się zbyteczne, nawet ból w kręgosłupie pojawia się bardzo rzadko, a opuchlizna z nóg znikła, tak że buty wizytowe numer większe, które sobie kiedyś kupiła, stoją do dzisiaj smętnie w kącie niepotrzebne ich właścicielce.

Innym razem przyszła do mnie 29-letnia dziewczyna z częstymi bólami głowy, bólem w kręgosłupie lędźwiowym oraz torbielą na prawym jajniku. Ale jak się wkrótce okazało prawdziwym problemem było to, że od paru lat nie mogła zajść w ciążę. Wykonywałyśmy zabiegi 2 razy w tygodniu. Po piątym zabiegu po bólach głowy i kręgosłupa lędźwiowego pozostało wspomnienie a po dziesiątym zabiegu znikły złogi z refleksów jajowodów a złóg na refleksie prawego jajnika znacznie się zmniejszył (oczywiście są to moje obserwacje tego, co dzieje się w stopach). Potem nasze kontakty urwały się. Po paru miesiącach dowiedziałam się, że dziewczyna jest w ciąży a dzisiaj jest szczęśliwą matką. Może nie w każdym przypadku uda się zajść w ciążę, ale na pewno warto spróbować.

Kolejny przypadek to 55-letni mężczyzna. z atakiem (jak się później okazało) lewej nerki – występował silny ból od połowy łydek do połowy pleców, oraz z utrudnionym poruszaniem się (zablokowanymi kolanami – niemożność zginania kolan, małą ruchomością stawów biodrowych, twardymi i bolesnymi łydkami), sztywnym karkiem i bardzo bolesnym, mało ruchomym pasem barkowym szczególnie z lewej strony. Po dwóch tygodniach intensywnych zabiegów (zabiegi robione były codziennie) ból w plecach zdecydowanie się zmniejszył a w kolejnych dniach „urodził” on trzy kamienie a potem wysiusiał piasek (myślę, że ten piasek to pozostałość po rozpuszczonych kamieniach, które nie zdążyły zostać wcześniej wydalone). Bolesność nóg i rąk po dalszych zabiegach znacznie się zmniejszyła a ruchomość powoli wróciła do normy. Z tym tylko, że zabiegi są co jakiś czas powtarzane, ponieważ trwałe zniekształcenie kręgosłupa powstałe na skutek różnicy w długości nóg około 2 cm (bardzo ciężki wypadek w dzieciństwie) powoduje powracającą rwę kulszową.

Przykłady można by wymieniać w nieskończoność. Jedno jest pewne, że ta bezinwazyjna metoda pracy na stopach daje całkiem namacalne pozytywne efekty i nie powoduje żadnych niekorzystnych skutków w organizmie.

dyplomowany refleksolog Urszula Mazurkiewicz

Komentowanie jest wyłączone.